W tym wpisie podzielę się kilkoma faktami z realizacji projektu. Jego celem było napisanie własnej książki o testowaniu oprogramowania. Dowiesz się, jak do tego podszedłem, jakie kroki wykonałem, które z nich były trudne. Być może zainspiruję Cię do zrealizowania własnego celu lub marzenia.
Jak to się zaczęło?
Jeśli śledzisz moje losy, to pewnie wiesz, że od pewnego czasu piszę – głównie o testowaniu, choć pojawiają się też inne tematy. Najpierw były to artykuły publikowane na LinkedIn, później postanowiłem uruchomić własnego bloga. W okresie LinkedInowym publikowałem wpisy właściwie co tydzień. Dzięki temu zgromadziłem sporo treści, które następnie mogłem wykorzystać do stworzenia czegoś większego, niż kilka akapitów. Tak narodził się pomysł napisania własnej książki, który szybko przerodził się w marzenie.
Tylko jak to zrealizować?
W tamtym czasie nie miałem o tym zielonego pojęcia. Pewnym było, że trzeba napisać jeszcze więcej stron. Wciąż jednak więcej było pytań niż odpowiedzi:
- Jak to wszystko poskładać w jedną całość?
- Co zrobić, żeby książka fajnie wyglądała pod względem graficznym?
- Jak ją opublikować, żeby dotarła do ludzi?
Okazało się, że wszystko powoli się wyjaśniało wraz z tworzeniem książki. Wymagało to tylko poświęcenia czasu. Pomogło mi też spotkanie kilku osób i trafienie na informacje, których akurat w danym momencie szukałem. Szczęście czasem się przydaje, ale o tym za chwilę.
Książka o testowaniu, czyli o czym?
W książce chciałem podzielić się własnym doświadczeniem z osobami, które pragną dołączyć do świata IT. Najpopularniejszą ścieżką jest droga przez testowanie. Ale czego się nauczyć by móc zostać testerem? Jaki materiał opanować? Jak się przygotować do rekrutacji i co mnie właściwie czeka w tej pracy? Myślę, że to często zadawane pytania na początku tej drogi.
Chciałem przygotować coś, czego mam wrażenie wciąż brakuje, czyli treści w przystępnej i możliwie prostej formie. Napisanej zwykłym językiem bez naukowych rozważań i stosu definicji, z których ciężko wyobrazić sobie rzeczywiste zadania i pracę. Bez tego ciężko odpowiedzieć sobie na pytanie: czy to na pewno dla mnie? Tak powstał pomysł na książkę, która opisuje zagadnienia konieczne do opanowania przed pierwszym wysłaniem CV. Oczywiście jest to mój punkt widzenia. Chciałem w ten sposób pomóc osobom, które chcą zostać testerami.
Początki
Jednym z pierwszych kroków było przygotowanie szkieletu książki. Tak powstała poniższa mindmapa. To pozwoliło mi zorientować się co już mam pokryte, a nad czym jeszcze powinienem popracować.

Niedługo potem powstał dokument, który w dalszych krokach wypełniałem kolejnymi wpisami. Plik powstał na początku maja. Przez kilka kolejnych miesięcy dopisywałem kolejne rozdziały. Kolejne nie znaczy, że w takiej kolejności jak w ostatecznej wersji książki. Sama struktura dokumentu zmieniała się kilkukrotnie. W realizacji własnego projektu fajne jest to, że robi się to na co ma się ochotę, więc i ja z tego przywileju skrzętnie korzystałem. Wybierałem sobie temat, który w danym dniu chciałem opisać. W dniu, to w sumie też trochę przesada, bo książka powstawała głównie późnymi wieczorami i nocami. I to jest to druga strona medalu. Realizacja własnego projektu wymaga dużej motywacji wewnętrznej, bo w końcu co by się stało gdyby ten projekt nigdy nie ujrzał światła dziennego lub gdybym pisał latami? W sumie niewiele.
Niektórzy mówią, że w takich sytuacjach warto poinformować ludzi, którzy nas otaczają. Wtedy to oni mogą nas nieco popchnąć w odpowiednim kierunku, kiedy przestanie nam się chcieć. Stety lub niestety jestem typem, który potrafi działać systematycznie, by coś zrealizować, choć nie w każdej dziedzinie mi się to sprawdza.
Pisanie pisaniem
Pisanie to akurat ta najbardziej oczywista i stosunkowo prosta część tworzenia książki. Są jednak inne rzeczy, które mi sprawiały więcej trudności. Grafikiem nie jestem, a i o marketingu nie wiem zbyt wiele. A jednak chciałem, żeby książka fajnie się prezentowała, no i oczywiście, żeby ostatecznie do kogoś trafiła. Realizacja takiego projektu była idealną okazją do spróbowania zupełnie obcych mi tematów.
Nie miałem też pojęcia o tym, co zrobić by książka ujrzała światło dzienne. Czy miał to być ebook czy książka tradycyjna? Zdrowy rozsądek przemawiał za ebookiem, który nie wymaga większych nakładów finansowych, ale możliwość postawienia własnej książki na półce to pokusa której ciężko się oprzeć. Druk własnej książki wymaga jednak pewnego wkładu finansowego lub oddania tego w ręce wydawnictwa. Z jakiegoś powodu nie była to droga, którą chciałem pójść.
Poszukiwałem odpowiedniego rozwiązania. Sporo podpowiedział mi Łukasz Olczyk i to właśnie dzięki niemu dowiedziałem się o leanpub, gdzie można znaleźć moją publikację. W tamtym okresie pojawił się także post Michała Szafrańskiego na temat jednej z jego książek i sposobach publikacji. To też dało mi pewien obraz rynku wydawniczego. Postanowiłem napisać do autora „Finansowego Ninja” i jego odpowiedź utwierdziła mnie w moim wyborze, czyli ebooku. Formę już miałem, ale co dalej?
O co jeszcze zadbać?
To bardzo dobre pytanie. Pewnie nie jestem w stanie wymienić wszystkich elementów. To co mogę polecić, to przekazanie tekstu do profesjonalnego korektora. Sam się przez pewien czas opierałem, ale ostatecznie zdecydowałem się i nie żałuję. To były dobrze zainwestowane pieniądze. Bez wątpienia warto zapłacić za taką usługę, chociażby ze względu na szacunek do czytelników. Z pewnością sam nie chciałbym czytać książki z błędami. Zwłaszcza książki o testowaniu i jakości.
Promocja to element, o którym nie można zapomnieć. Tutaj nacisk powinien być nawet większy niż na samo pisanie. Informacja na temat książki musi dotrzeć do ludzi, żeby w ogóle mieli szanse na podjęcie decyzji o jej zakupie. Ja wybrałem drogę promowania własnych treści na stronach Bugfree zarówno na Facebooku jak na LinkedIn. Dużo daje też udzielanie się na grupach związanych z testowaniem na Facebooku. Do tego wydarzenie związane z premierą oraz reklama na Facebooku. Wsparcie znalazłem także u Krzysztofa Kempińskiego, twórcy podcastu Porozmawiajmy o IT.
Nie tylko ebook
Jak już wspomniałem, spotkanie kilku osób i natrafienie na różne wpisy pomogło mi rozwinąć mój projekt. Były takie dni kiedy potrzebowałem pewnej odskoczni od samego pisania. Tak narodził się pomysł stworzenia kilku wzorów na koszulki, ale ponownie nie miałem pojęcia jak wcielić go w życie, by był dostępny dla innych. Z pomocą przyszedł wpis testelki przez jedną z konferencji. Wrzuciła w nim zdjęcie zaprojektowanej przez siebie koszulki, którą każdy teraz może kupić. Zamówiłem kilka próbek z moimi wzorami i teraz są też dostępne dla każdego. Wybór padł na cupsell, choć testowałem też inne rozwiązanie.
Ponownie szczęście miałem gdy spotkałem kolegę, który jak się okazało pracuje nas swoją książką. W taki, zupełnie przypadkowy, sposób dowiedziałem się o platformie Ridero, która umożliwia publikację swojej książki z opcją druku na żądanie. Dzięki Grzesiu za podpowiedź. To mnie znacząco przybliżyło do realizacji marzenia, czyli posiadania własnej książki na półce w biblioteczce. Zamówiłem już kilka sztuk próbnego druku, żeby ocenić jak to wygląda pod względem jakości. Jeśli efekt będzie zadowalający, to „Pasja Testowania” będzie dostępna także w wersji drukowanej.

Tymczasem książka dostępna jest na leanpub.com w formatach: PDF, PDF (dark mode), EPUB oraz MOBI. Gdzie ją znaleźć?
Podziękowania
Chciałbym przy okazji podziękować wszystkim, którzy świadomie lub nie, pomogli mi podpowiadając i dzieląc się swoją wiedzą. Dzięki tym cennym wskazówką zrealizowałem marzenie, a nawet dużo więcej niż kiedykolwiek bym pomyślał.
Ale po co to wszystko?
Realizacja tego projektu zajęła mi kilka miesięcy, kilkaset godzin i kilkadziesiąt niedospanych nocy. Można więc zadać pytanie czy było warto i właściwie po co to wszystko. Odpowiedź brzmi: warto było zrealizować własne marzenie, bo jak mawia Jacek Walkiewicz zrealizowane marzenia nie mają ceny. Satysfakcja jest ogromna, mnóstwo gratulacji i uścisków rąk. To jest bezcenne.
Jednak nie to było powodem realizacji tego projektu. Celem było stworzenie publikacji, która pomoże osobom zainteresowanym nauką testowania – po pierwsze zorientować się czy to jest odpowiedni kierunek. Po drugie dostarczyć materiał do opanowania, żeby wejść na rynek IT.
Projekt nie był realizowany wg biznesplanu z naciskiem na jego komercyjną stronę. Sukcesem jest już sama publikacja, która ujrzała światło dzienne oraz mnóstwo świetnej zabawy podczas realizacji.
Poza tym była to doskonała okazja do walki z własnymi słabościami, motywacją. Realizacja czegoś o czym nie miałem w ogóle pojęcia, pozwoliło mi nabyć nowe umiejętności i sporo się nauczyć, choć pewnie jest to tylko wierzchołek góry lodowej. To genialna przygoda, która nadal trwa, bo wciąż są rzeczy do zrobienia.
Realizuj marzenia
Jeśli masz jakiś pomysł i zastanawiasz się nad jego realizacją, to nie myśl dłużej tylko zacznij działać. Jestem pewien, że w trakcie prac znajdziesz odpowiedzi na trudne pytania. Na własnym przykładzie wiem, że odpowiedzi przychodzą same wystarczy im tylko trochę pomóc. Powodzenia!
Masz jakieś pytania? Napisz do mnie lub dodaj komentarz.